Sen małego dziecka
Dla świeżo upieczonych rodziców sen
jest zazwyczaj szczególnie ważną kwestią. Dbając o potrzeby
dziecka nie wyobrażam sobie zostawienia go, aby się wypłakało i
usnęło. Trening snu uznaję za nieludzki – zostawienie dziecka w
jego łóżeczku i wyjście z pokoju. Gdy pociecha zacznie płakać
nie reagujemy od razu, stopniowo wydłużając czas swojej reakcji.
Nie uważam, że nie jest to skuteczna metoda. Pewnie jest.
Zastanówmy się tylko, jak wpływa ona na więź przywiązania z
rodzicem i rozwój mózgu dziecka. Ten sposób nie zmniejsza potrzeby
dziecka, a powoduje jedynie jego rezygnację z kolejnych prób
wołania o pomoc i uwagę. Dzieci, które zbudują bezpieczną więź
przywiązania z opiekunem będą w dorosłym życiu szczęśliwsze i
lepiej będą radzić sobie ze swoimi emocjami. Jeżeli zbudujemy
wokół snu dziecka atmosferę komfortu i bezpieczeństwa w
towarzystwie bliskiej osoby dorosłej – będzie ono spało bez
problemów. Zaś próbując odepchnąć od siebie dziecko na siłę –
ono to wyczuje i będzie kojarzyło czas snu z odrzuceniem i
samotnością, co poprowadzi do jego protestu i niepokoju. Trening
snu to uwarunkowanie. Powoduje, że dziecko zmuszone jest do
udawania, hamuje jego potrzeby, zamiast dać mu czas na oddzielenie
się od rodzica we własnym tempie, zgodnie ze swoimi
potrzebami.
Sen to połowa życia dziecka. Zostawiając je
płaczące na tak długo, aż się wypłacze, narażamy je na stres
toksyczny, który powoduje nadmiar produkcji kortyzolu. Ten zaś
wpływa negatywnie na układ nerwowy małego człowieka. Ignorując
płacz, możemy także doprowadzić do zerwania więzi z dzieckiem.
Jak nauczyć dziecko, że sen to czas pełen miłości,
wspólnoty i bezpieczeństwa? Korzystajmy z empatii – śpijmy z
dzieckiem lub zostańmy przy nim aż zaśnie. Gdy obudzi się w nocy,
zazwyczaj wystarczy krótki dotyk lub zapach rodzica. Pocieszając
dziecko, uczymy je, jak radzić sobie z własnymi uczuciami.
Ignorując płacz, nauczymy je jedynie, by nie dzielił się z innymi
swoimi emocjami,a to nie pomoże mu radzić sobie z nimi samemu.
Oswajanie snu – profesor Darcia Narvaez
W tej metodzie chodzi o zachęcanie dziecka do snu. Najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa dziecka podczas całego procesu. Pierwsze próby jej wprowadzenia można zacząć dopiero gdy dziecko skończy 6 miesięcy, należy jednak pamiętać, że taka gotowość przychodzi u każdego dziecka w różnym czasie.
Dzieci nie rodzą się z tak zwaną 'trwałością obiektu' – nie rozumieją, że jeśli opiekun znika, to tylko na krótki okres czasu. Kiedy zostaje samo, czuje się po prostu porzucone. W momencie, gdy u malucha pojawi się poczucie trwałości obiektu, możemy je zachęcać do samodzielnego zasypiania. Tak jak wspomniałam wyżej – u każdego dziecka może to nastąpić w innym okresie, każde rozwija się we własnym tempie.
Pierwszym krokiem jest obserwacja, gdzie i kiedy dziecko czuje się najbezpieczniej, gdy zasypia. Następnie wykonujemy bardzo małe kroczki. Na przykład, jeśli dziecko zasypia podczas karmienia piersią, mama może przestać karmić, gdy widzi, że pociecha jest już senna, ale jeszcze nie zasnęła. Nadal przytulając niemowlę, tak aby czuło zapach i bicie serca mamy, czekamy aż zaśnie. Gdy dziecko wielokrotnie zaakceptuje ten etap, możemy przejść dalej – na przykład, odłożyć dziecko obok, gdy jest senne, ale nadal je głaszcząc. Potem – odłożenie dziecka do łóżeczka blisko łóżka dorosłych. Następnie odsuwanie łóżeczka z dzieckiem coraz dalej, aż znajdzie się w pokoju dziecięcym. Podczas każdego kroku, trzeba obserwować dziecko. Jeśli zaobserwujemy, że nie jest gotowe na dany krok, wracamy do poprzedniego.
Najważniejsze, aby cała procedura nie była walką, tylko bezpiecznym zachęcaniem dziecka do samodzielnego zasypiania. Oswajanie snu na pewno będzie trwało dłużej niż trening snu, ale rezultat będzie trwalszy i przyczyni się do stworzenia lub umocnienia bezpiecznej więzi przywiązania. Jeśli mimo oporu dziecka będziemy nalegać, by coś zrobiło, możemy spowodować, że poczuje się pozbawione poczucia mocy i zachwiać relacją.
Z książki P.Perry 'Szkoda, że twoi rodzice nie przeczytali tej książki (a twoje dzieci docenią, że ją znasz), Warszawa, 2020.
Karolina.
Komentarze
Prześlij komentarz